Kawa po serbsku

Większość doroslych mieszkańców Serbii zaczyna dzień filiżanką kawy i to najczęściej jast tzw. „kawa po turecku“.
Do dzisiejszej Serbii kawa przybyła razem z tureckimi najeźdźcami, w pierwszej połowie 16. wieku.  Do Belgradu prawdopodobnie po roku 1521, kiedy to Imperium Osmańskie zawładało miastem. Aromatyczny napój znalazł rzesze wielbicieli, choć nie odbtło się to bez przeszkód. Na początku kariery kawy w Serbii przekazywano sobie z ust do ust podobno prawdziwą informację, że jedna kurtyzana, która piła dużo kawy urodziła czarne dziecko! Jakkolwiek by nie było kawę piło się i pije się wszędzie i wielokrotnie w ciągu dnia.
Pierwsze kawy podawano w kafanach, czyli z turecka „domach kawy“. Były to miejsca gdzie się spotykali mieszkańcy miasta i degustowali czarny napar.
Kafany najczęściej były nazywane na cześć właściciela, ale nosiły też inne nazwy, jak najstarsza do dziś działająca w Belgradzie „?“ (Znak zapytania), która otwarła swoje podwoje w dawnym 1833 roku. Kafany istnieją do dania dzisiejszego i można w nich nieśpiesznie wypić kawę, bo kawę trzeba pić z uwagą i powoli. I najlepiej w dobrym towarzystwie.

 

Przygotowanie kawy:
kawę przygotowujemy w tygielku – dżezwie, czyli specjalnym naczyniu z długą rączką. Tutaj przykładowy z serbskiej fabryki Metalac.
Do tego naczynia wlewamy wodę, dokładną ilość – filiżankę czy dwie – tyle ile kaw chcemy przygotować. Zagotowujemy wodę, zdejmujemy dżezwę z ognia, odlewamy nieco wody do filiżanki, do reszty wody dodajemy kawę w ilości jednej łyżeczki z czubkiem na małą filiżankę. Ponownie stawiamy dżezwę na ogniu, podgrzewamy do momentu aż kawa stworzy piankę i podniesie się. W tym momencie musimy uważać aby napój nie wykipiał! Zdejmujemy z ognia i dolewamy odlaną do filiżanki wodę. Kawa jest gotowa do serwowania. Pije się ją najczęściej w małych filiżankach, w oryginale bez uszka.
Jeżeli pijemy słodzoną kawę, to cukier trzeba dodać od razu do zimnej wody, jeszcze przed gotowaniem, co podobno wpływa bardzo pozytywnie na smak kawy.
Do kawy podajemu ratluk, orientalny słodycz w rodzaju galaretki (rachatlukum).
Sama kawa do gotowania w dżezwie jest bardzo drobno mielona.
Sikterusza to ostatnia kawa, którą podajemy gościom dając im do zrozumienia, że po niej powinni już iść do domu 🙂

Przydrożne pomniki – krajputaši

 Dokładnie nazwa krajputaš oznacza obiekt przy drodze. To określenie odnosi się do pomników znajdujących się poza cmentarzami. Takie pomniki spotkamy w całej Serbii, a najwięcej nich zanjduje się w zachdniej części kraju.

Bardzo często są to bogato dekorowane kamienie przypominające kamienie nagrobne. Zwyczaj ustawiania takich obelisków pochodzi ze średniowiecza, ale najwięcej dzisiaj spotykanych pomników powstało w 19. wieku w czasie walk o wyzwolenie z tureckiej niewoli i na początku 20. wieku, z czasów I. wojny światowej.

Pomniki zazwyczaj upamiętniają bohatersko zmarłego przodka, którego miejsce wiecznego spoczynku nie jest znane, a czasami wogóle nie posiada grobu. Krajputaši znajdują się przy drogach, aby jak najwięcej przechodzących tamtędy ludzi mogło wspomnieć zmarłego i pomodlić się za jego duszę.

 

Pomniki są zazwyczaj bogato zdobione, zmarły jest przedstawiony w wystudiowanej pozie, a na bocznych ścianach kamiennego posągu znajdują się opisy dotyczące jego życia, powodu śmierci i wyrażone są tęsknota i żal rodziny. Niejednokrotnie te wszystkie informacje są pisane wierszem i zawierają mnóstwo emocji.

Przydrożne pomniki są źródłem informacji o życiu głównie chłopów pod koniec 19. i na początku 20. wieku. Skłaniają także do chwili zadumy nad losem przodków i naszym własnym.

Ulica Bałkańska i polskie ślady

Pomysł tego wpisu zrodził się pod wpływem korespondencji z miłym panem, potomkiem Zygfryda Borsy, którego to życiowe ścieżki zawiodły do Belgradu.

W jednym momencie swojego ciekawego życia Zygfryd mieszkał w Belgradzie, przy ulicy Bałkańskiej właśnie i tu, wraz ze wspólnikiem, prowadził księgarnię. I to nie byle jaką, bo jedyną na Bałkanach polską księgarnię!
Według rodzinnych dokumentów, Zygfryd urodził się w 1881 roku, z zawodu był jubilerem a nauki pobierał w Monachium. W czasie I wojny światowej był żołnierzem austryjackiej marynarki wojennej . Koniec wojny zastał go w uroczym Trieście we Włoszech i tam też poznał swoją żonę, Serbkę, Leposavę, którą zdrobniale nazywano Lepa (co znaczy piękna). Razem z Lepą przez jakiś czas mieszkali we Włoszech, gdzie Zygfryd pracował w swoim zawodzie – jubilera.
Niestety w 1920 roku rodzinna sielanka została przerwana. Jakieś kłopoty z włoską policją zmusiły rodzinę do opuszczenia Triestu. Leposava pochodziła z Kneževca, który w tym czasie był wioską położoną niedaleko od Belgradu i dlatego przeprowadzka do Belgradu była najlepszym rozwiązaniem.

W Belgradzie państwo Borsa zamieszkali przy ulicy Bałkańskiej 39. Dziś już nie istnieje ta kamienica, a na jej miejscu po wojnie zbudowano centrum handlowe.

W okresie międzywojennym, kiedy Zygfryd, który już zaczął używać serbskiego imienia Borivoje, osiedlił się w stolicy, ulica  Bałkańska była jedną z głównych ulic rozwijającego się miasta.

Do dziś jest symbolem miasta i przypomina minione czasy. Bałkańska łączy dworzec kolejowy z placem Terazije, więc wszyscy przybywający do głównego miasta koleją, przemierzali tę stromą, brukowaną ulicę. Dlatego też była ona oczywistym miejscem, gdzie cieszący się renomą rzemieślnicy, restauratorzy i kupcy otwierali swoje lokale.

Tłumy przechodniów mogły tu do woli kupować kapelusze, czapki, paski, kołdry, garnitury ale i słodycze, lody i najlepsze w mieście ćevapy.  W kinie „Luksor“ wyświetlano najnowsze filmy. Słynny krawiec Voja szył na miarę garnitury i płaszcze, które nisili potem belgradzcy dżentelmeni.

A tak ulica wyglądała przed wybudowaniem piętrowych budynków.

foto: Novosti

A tak najprawdopodobniej w czasie, gdy tu mieszkał Zygfryd / Borivoje Borsa z rodziną.

foto: Kasina
Z czasem, kiedy rozwinął się miejski transport i ludzie coraz mniej chodzili pieszo, ulica straciła swoje znaczenie handlowe.
Jeszcze w 1924 roku, kiedy Borivoje wraz ze wspólnikiem kupił księgarnię Sava, istniejącą od 1911 roku, było to najlepsze miejsce dla rozwoju interesu, księgarnianego również. Jego księgarnia mieściła się pod numerem 28. Dzisiaj istnieje tam lokal oferujący okrycia futrzane.

 

 

Ta księgarnia istniała prawdopodobnie do czasu wkroczenia Niemców do Belgradu w 1941 roku.

A rodzina Borsa w 1935 roku przeprowadziła się do Kneževca, oddalonego o jakieś 10 km. Mieszkali tam i po II wojnie, a Borivoje zajmował się hodowlą świń i robieniem rakii 🙂

Ulica Bałkańska czasy świetności ma już dawno za sobą, ale jeszcze do dziś pozostały nieliczne ślady znaczenia, jakie miała przed II woją światową. Jeszcze dziś znajdziemy tak warsztaty rzemeślników zajmujących się wyrobem kapeluszy, pasków, szyciem pierzyn i innych przedstawicieli zapomnianych zawodów. Myślę, że jest warta odwiedzenia, choć mocno niedoceniana. A to, że nie znajduje się na mapie atrakcji turystycznych stolicy może być jej atutem.

Tytułowa fotografia pochodzi z Wikipedii.

Cerkiew Świętego Sawy

Jedna z największych cerkwi w Europie znajduje się na miejscu gdzie w 1594 roku Sinan Pasza spalił relikwie św. Sawy, który był i ciągle jest najbardziej szanowanym serbskim świętym.
Św. Sawa a właściwie Rastko Nemanjić (1175-1235) był arcybiskupem, mężem stanu i literatem. Rastka, syna serbskiego władcy Stefana Nemanji, nie interesowały zaszczyty ani władza i poświęcił się życiu zakonnemu. Został mnichem na Świętej Górze, a w 1197 roku przyłączył się do niego jego ociec, już jako mnich Symeon. Razem, na Athosie, na miejscu już istniejącego klasztoru, zbudowali najbardziej znany i najbardziej znaczący srebski monaster Chilandar.
W 1219 roku dzięki jego staraniom, serbska cerkiew uzyskała  autokefalię, czyli niezależność a on sam został jej pierwszym zwierzchnikiem. To wiekopomny moment w życiu serbskiej cerkwi.

Swięty Sawa jest patronem Serbów, patronem edukacji i medycyny.
Zmarł w Trnowie w Bułgarii, jego szczątki król Władysław przeniósł do monasteru Mileševa, gdzie leżały bardzo dlugo i stanowiły relikwie przy których gromadzili się mieszkańcy. Po najeździe tureckim okupatorzy chcąc zlikwidować kult świętego spalili jego szczątki na miejscu dzisiejszej cerkwi.
Pomysł zbudowania świątyni pojawił się w końcu XIX w, rozpisano konkurs na projekt ale żaden z przedstawionych nie uzyskał aprobaty. Dopiero w drugim konkursie zwyciężył pomysł Bogdana Nestorovića i Aleksandra Deroka. Budowa się rozpoczęła w 1935 roku, ale została przerwana przez wojnę. Na placu budowy, w zaczątkach cerkwi, której mury sięgały 3-7 m, Niemcy zrobili parking. Później też była magazynem Armii Czerwonej. W czasach powojennych długo nie podejmowano się zakończenia budowy. Budowę wznowiono w 1984 roku.
W 1989 roku uostawiono kopułę, która waży 4 000 ton. Podnoszenie jej na wysokość, na której się znajduje to był prawdziwy spektakl. Szesnaście dźwigów przez 20 dni nieprzerwanie podnosiło wykonaną na ziemi kopułę. Prace oglądali licznie przybyli z całego świata inżynierowie i architekci, ba były nawet transmisje telewizyjne!
Na kopule znajduje się pozłacany krzyż o wysokości 12 m. W 2004 roku zakończono prace nad fasadą, zawieszono 49 dzwonów, które możemy usłyszeć o każdej pełnej godzienie, a w południe odgrywany jest hymn poświęcony świętemu Sawie.
Cerkiew św. Sawy może pomieścić 10.000 wiernych, jej wielkość możecie dokładnie docenić będąc wewnątrz. Na ścianach zobaczycie wspaniałe mozaiki wykonane z 50 milionów kawałeczków!

Od niedawna można wjechać windą a potem pokonać 100 schodków i znaleźć się na tarasie widokowym wokół kopuły. Ta przyjemność kosztuje 2000 dinarów i możliwa jest tylko pod opieką przewodnika. Godziny zwiedzania tarasu to 10.00, 12.00, 14.00 i 16.00. Wszystkie informacje uzyskacie przy pulpicie w nawie głównej po prawej stronie.

Sava Centar – kultowe centrum kongresowe na Nowym Belgradzie

Centrum kongresowe Sava Centar to wyjątkowe miejsce. Dzisiaj to nowoczesne sale przystosowane do przyjmowania gości różnego rodzaju zjazdów, sympozjów i kongresów.

Oprócz tej działalności Sava Centar ma szczególne miejsce w sercu każdego mieszkańca. W tutejszej restauracji jeszcze do niedawna były organizowane wspaniałe bale maturalne i niezapomniane zabawy sylwestrowe.

W największej sali Sava Centrum corocznie odbywał się festiwal filmowy Fest. To tutaj najpopularniejsi światowi aktorzy i reżyserzy spotykali się z publicznością. W tym roku powrócono do starej formuły Festu i po kilku latach nieobecności mogliśmy kilka projekcji obejrzeć właśnie w Sava Centrum.

Największa sala, mieszcząca 4000 gości, miała doskonałą akustykę i koncerty tam się odbywające ściągały rzesze melomanów. To niesamowite doświadczenie słuchanie ulubionego wykonawcy właśnie w Sava Centrum, a dla samych gwiazd muzycznych występ w tym miejscu był sprawą prestiżu.

Historia budynku sięga 1977 roku. Wtedy to Jugosławia była gospodarzem pierwszego zjazdu OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie), a właściwie jej przodka.  Rok wcześniej stwierdzono, że nie ma odpowiedniego budynku z salą, w której mogliby się pomieścić szanowni uczastnicy. Trzeba było jakoś rozwiązać ten problem.

 

Najlepsi jugosłowiańscy inżynierowie i architekci pod wodzą Stojana Maksimovića podjęli się tego arcyciężkiego zadania. W ciągu 12 miesięcy coś co wyglądało na nierealne zostało wykonane! Prace trwały w dzień i w nocy. Sprowadzono najlepszych majstrów, którym pomagały rzesze robotników, częściowo w czynie społecznym. W maju 1977 roku uroczyście otwarto nowe centrum, które jest dzisiaj symbolem Belgradu.

Pod koniec zeszłego roku Sava Centar ponownie otworzył swoje drzwi dla szerszych mas, po gruntownej rekonstrukcji, pierwszej od dnia powstania. Wymieniono wszystkie powierzchnie szklane. Nowe szyby są energooszczędne. Na dachu znajduje się mała elektrownia słoneczna. Impresjonująca liczba 912  modułów fotowoltaicznych w ciągu roku może wyprodukować 440.000 kWh  czystej energii elektrycznej. To przyczynia się do zmniejszenia emisji CO2 aż o 300 ton. Zastosowaniem takich technologii pokazuje zaangażowanie w ochronę środowiska.

Nieco zmieniono układ i wielkość sal konferencyjnych, przystosowując je do współczesnych potrzeb. Nie ma też poczty i przychodni lekarskiej, które przez dziesięciolecia służyły okolicznym mieszkańcom. Jest za to strefa komercyjna, która zajmuje parter i jest nieco oddzielona od części kongresowej. Mamy tutaj kilka sklepów, kawiarnię.

Na górnym piętrze znajdują się ekskluzywne butiki, dokładnie tak jak przez lata od powstania. Jest też restauracja, którą z sentymentem wspominają mieszkańcy. Jeszcze nie maiałam okazji tam się stołować, więc nie powiem czym się może pochwlić. Sava Centar jest połączony z hotelem Crown Plaza.

Zadbano o wystój wewnątrza obiektu. Nawiązuje on do pierwowzoru. Zachowano charakterystyczne systemy wentylacyjne, które były znakiem rozpoznawczym.  Szerokie hole ozdobione są fotografiami z czasów świetności Sava Centrum, przedstawiają różne wydarzenia, które tu były organizowane jak zjazdy partii komunistycznej, zjazdy Ruchu Państw Niezaangażowanych i inne. Dla niektórych jest to nostalgiczny spacer.

W marcu w Sava Centrum miała miejsce wystawa sukien najbardziej znanych serbskich projektantów. Do projektów użyto szkiców, które stworzyła Angelina Aćimović, jedna z ofiar strzelaniny w szkole 3 maja zeszłego roku. Dwie kreacje, na podstawie rysunków utalentowanej Angeliny, wykonał słynny Dior. Wszystkie eksponaty są na sprzedaż, a pieniądze zasilą fundację Angelina, która zajmuje się działalnością edukacyjną mającą na celu zapobieganie podobnym tragediom.

Przyjazd samochodem i poruszanie się po Serbii

  • oczywiście polskie prawo jazdy jest uznawane ( z pytaniami o to już się spotkałam)
  • polskie ubezpieczenie jak najbardziej działa
  • nie trzeba mieć oddzielnie zielonej karty
  • na autostradzie płaci się na bramkach, w miejscu wjazdu pobiera się bilet i tam gdzie się wyjeżdża wnosi opłatę. Na niektórych odcinkach autostrady płaci się od razu bez biletu.  Można płacić w dinarach, euro lub kartą.
  • na autostradzie są odcinkowe pomiary prędkości, od bramki do bramki
  • na autostradzie policja lubi stać przy wiaduktach
  • dopuszczalna ilość alkoholu to 0,2 promila
  • opony zimowe od 1 listopada do 1 kwietnia, wymagane są przy warunkach zimowych, śnieg itd.
  • w samochodzie powinny być kamizelki odblaskowe dla każdego pasażera i dla kierowcy
  • w Belgradzie za parking płaci się SMS-em, w zależności od strefy, niestety trzeba mieć serbski numer. Jest też możliwość kuona karty parkingowej w kiosku, ale nigdy tego nie robiłam. Wobec powyższego lepiej jest parkować w garażach publicznych lub centrach handlowych.