Ulica Bałkańska i polskie ślady

Pomysł tego wpisu zrodził się pod wpływem korespondencji z miłym panem, potomkiem Zygfryda Borsy, którego to życiowe ścieżki zawiodły do Belgradu.

W jednym momencie swojego ciekawego życia Zygfryd mieszkał w Belgradzie, przy ulicy Bałkańskiej właśnie i tu, wraz ze wspólnikiem, prowadził księgarnię. I to nie byle jaką, bo jedyną na Bałkanach polską księgarnię!
Według rodzinnych dokumentów, Zygfryd urodził się w 1881 roku, z zawodu był jubilerem a nauki pobierał w Monachium. W czasie I wojny światowej był żołnierzem austryjackiej marynarki wojennej . Koniec wojny zastał go w uroczym Trieście we Włoszech i tam też poznał swoją żonę, Serbkę, Leposavę, którą zdrobniale nazywano Lepa (co znaczy piękna). Razem z Lepą przez jakiś czas mieszkali we Włoszech, gdzie Zygfryd pracował w swoim zawodzie – jubilera.
Niestety w 1920 roku rodzinna sielanka została przerwana. Jakieś kłopoty z włoską policją zmusiły rodzinę do opuszczenia Triestu. Leposava pochodziła z Kneževca, który w tym czasie był wioską położoną niedaleko od Belgradu i dlatego przeprowadzka do Belgradu była najlepszym rozwiązaniem.

W Belgradzie państwo Borsa zamieszkali przy ulicy Bałkańskiej 39. Dziś już nie istnieje ta kamienica, a na jej miejscu po wojnie zbudowano centrum handlowe.

W okresie międzywojennym, kiedy Zygfryd, który już zaczął używać serbskiego imienia Borivoje, osiedlił się w stolicy, ulica  Bałkańska była jedną z głównych ulic rozwijającego się miasta.

Do dziś jest symbolem miasta i przypomina minione czasy. Bałkańska łączy dworzec kolejowy z placem Terazije, więc wszyscy przybywający do głównego miasta koleją, przemierzali tę stromą, brukowaną ulicę. Dlatego też była ona oczywistym miejscem, gdzie cieszący się renomą rzemieślnicy, restauratorzy i kupcy otwierali swoje lokale.

Tłumy przechodniów mogły tu do woli kupować kapelusze, czapki, paski, kołdry, garnitury ale i słodycze, lody i najlepsze w mieście ćevapy.  W kinie „Luksor“ wyświetlano najnowsze filmy. Słynny krawiec Voja szył na miarę garnitury i płaszcze, które nisili potem belgradzcy dżentelmeni.

A tak ulica wyglądała przed wybudowaniem piętrowych budynków.

foto: Novosti

A tak najprawdopodobniej w czasie, gdy tu mieszkał Zygfryd / Borivoje Borsa z rodziną.

foto: Kasina
Z czasem, kiedy rozwinął się miejski transport i ludzie coraz mniej chodzili pieszo, ulica straciła swoje znaczenie handlowe.
Jeszcze w 1924 roku, kiedy Borivoje wraz ze wspólnikiem kupił księgarnię Sava, istniejącą od 1911 roku, było to najlepsze miejsce dla rozwoju interesu, księgarnianego również. Jego księgarnia mieściła się pod numerem 28. Dzisiaj istnieje tam lokal oferujący okrycia futrzane.

 

 

Ta księgarnia istniała prawdopodobnie do czasu wkroczenia Niemców do Belgradu w 1941 roku.

A rodzina Borsa w 1935 roku przeprowadziła się do Kneževca, oddalonego o jakieś 10 km. Mieszkali tam i po II wojnie, a Borivoje zajmował się hodowlą świń i robieniem rakii 🙂

Ulica Bałkańska czasy świetności ma już dawno za sobą, ale jeszcze do dziś pozostały nieliczne ślady znaczenia, jakie miała przed II woją światową. Jeszcze dziś znajdziemy tak warsztaty rzemeślników zajmujących się wyrobem kapeluszy, pasków, szyciem pierzyn i innych przedstawicieli zapomnianych zawodów. Myślę, że jest warta odwiedzenia, choć mocno niedoceniana. A to, że nie znajduje się na mapie atrakcji turystycznych stolicy może być jej atutem.

Tytułowa fotografia pochodzi z Wikipedii.

Ludwik Hirszfeld – polskie ślady

Ludwik Hieszfeld, znany polski bakteriolog i immunolog, jest bardzo ceniony w Serbii. Głównie za jego wkład w leczenie i zastosowanie szczepionek w czasie I wojny światowej.

W 1917 roku słynny dowódca wojskowy Živojin Mišić, dowódca wojsk serbskich w I wojnie światowej, był pierwszym pacjentem zaszczepionym eksperymentalną szczepionką stworzoną przez Hirszfelda. Chroniła ona przed durem brzusznym, cholerą i jeszcze kilkoma odmianami duru rzekomego. Później tę szczepionkę przyjęło 110 tysięcy serbskich żołnierzy, którzy w następnym roku z sukcesami walczyli na froncie salonickim i wyzwolili kraj. Bez ochrony jaką dawały szczepionki nie wiem czy by im się to udało, bo całe Bałkany były siedliskiem chorób, które dziesiątkowały całe armie.

A w mieście Valjevo, oddalonym od Belgradu ok. 100 km, właściciel kafany Corner, pan Đorđe Momić, na pamiątkę zasług profesora Ludwika Hirszfelda nie pobiera opłat od Polaków! W ten sposób docenia szlachetny czyn Polaka, który przyjechał na te tereny jako wolontariusz. Hirszfeld razem z żoną Hanną pomagali w walce z epidemią duru brzusznego, która uśmierciła ogromną liczbę wojskowych ale i cywilów i nadal się szerzyła.

Sytuacja była bardzo poważna, o czym świadczy fakt, że zmarlo wtedy 28 procent ludności. Opisywano ją jako nagłą, niewiadomego pochodzenia, najintensywniejszą ale i najszybciej zatrzymaną w historii. W samym szczycie epidemii do Serbii przyjechał młody Ludwik Hirszfeld. Na własną prośbę został skierowany do epicentrum epidemii, czyli do miasta Valjevo.

Od razu po przyjeździe rozpoczął edukację lekarzy dotyczącą najnowszych metod postępowania przy zapobieganiu przenoszenia choroby ale też zaangażował lokalnych blacharzy. Wykonywali oni komory do dezynfekcji według projektu Hirszfelda.

Po opanowaniu epidemii polski lekarz i jego żona pozostali w Serbii i pracowali dalej tworząc szczepionkę, która dawałaby ochronę przed kilkoma odmianami duru brzusznego.

W 1915 roku polskie małżeńswo ewakuowało się razem z wojskiem i w bardzo ciężkich warunkach przeszło przez góry Albanii. Hirszfeld pracował nieprzerwanie i w 1916 roku w Salonikach odkrył jeszcze jeden rodzaj chorobotwórczej bakterii, która nazywa się dzisiaj Salmonella hirszfeldi.

W tym czasie serbscy żółnierze byli szczepieni francuskimi szczepionkami, które miały wiele efektów ubocznych. Kilku starszych żołnierzy zmarło. Wojsko zbuntowało się przeciwko szczepieniom. Żołnierze nie chcieli się szczepić.

I tutaj wracamy do Živojina Mišića, który to obiecał, że gdy szczepionka będzie gotowa pierwszy się podda szczepieniu, aby dać przykład swoim podwładnym. Słowa dotrzymał i wiosną 1917 roku został zaszczepiony szczepionką Hirszfelda. Po nim 110 tysięcy żołnierzy.

Dzięki szczepionkom zahamowano przenoszenie tych chorób i nie dotarły one na serbskie ziemie wyzwalane, gdzie mogły być ogromnym zagrożeniem dla ludności cywilnej.

Hirszfeld został szefem Oddziału Bakteriologii szpitala wojskowego w Belgradzie, otrzymał liczne wysokie odznaczenia i dozgonną wdzięczność Serbów, którzy pamiętają jego wkład w ocalenie wielu setek jeżeli nie tysięcy ludzkich żywotów.

W Belgradzie, w ogrodzie przed siedzibą Serbskiego Towarzystwa Lekarskiego, ustawiono popiersie polskiego lekarza. A w Valjevie możemy wstąpić do kafany Corner, niekoniecznie żeby najeść się bezpłatnie 🙂