Przyjeżdżając do Serbii można spróbować przeżyć jeden dzień jak lokalni mieszkańcy. Ja Państwu proponuję spędzenie takiego dnia w Belgradzie.
1. Dzień zaczynamy od małej czarnej. Pierwsza najlepiej domaća, czyli gotowana w tygielku. Następne mogą być już z ekspresu ciśnieniowego, to mniej ważne. Pierwszą celebrujemy w domu zaraz po wstaniu z łóżka lub jeszcze lepiej w swojej ulubionej kafejce, jeżeli nie macie takiej to najwyższy czas 🙂
Ogólnie kawę się pije cały dzień, na mieście, na spotkaniach, w czasie wizyt, w pracy. Z ekspresu najpopularniejsze przedłużone espresso bez lub z mlekiem. Z tygielka zawsze bez mleka.
Jeżeli ktoś jeszcze nie próbował to mogę polecić kafu sa šlagom, czyli kawę z bitą śmietaną. Pycha.
2. Potem typowe serbskie śniadanie, czyli wizyta w piekarni, których jest wiele na każdym kroku. Oczywiście kupujemy burek, czyli zapiekankę z ciasta filo z mięsem, serem lub pustą. Są i inne rodzaje nadzienia, ale dla Serba tradycjonalisty to już fanaberie.
Polecam piekarnię Trpković. Proszę stanąć w pierwszej kolejce licząc od wejścia, bo to kolejka po burek, a ta druga, nieco dalej to po resztę asortymentu. Kolejka nie powinna Państwa zniechęcać, bo obsługa jest bardzo szybka, a rządek głodnych czekających na burek świadczy o jego jakości.
A, i najlepszy burek to tak tłusty, że trzeba go jeść z trzech talerzy, nad jednym gryzie się burek a dwa stoją z boku i służą do łapania tłuszczu, który spływa po łokciach 🙂
3. Na obiad koniecznie coś z grilla, z lokalnej budki fast foodowej.
Proszę się nie krępować, w ulicznych kioskach można zjeść najlepsze ćevapi i pljeskavice, które są grillowane na oczach kupującego. Samo mięso jest dużo smaczniejsze niż w Polsce, przygotowywane na bieżąco i w dobrych cenach. To przyczyniło się do fenomenu zamykania McDonaldów w Serbii z prozaicznego powodu braku klientów.
4. Do obiadu lub po obiedzie lampka/butelka wina, lokalnego. Ostatnio ogromne sukcesy przeżywają małe prywatne winiarnie, które produkują bardzo dobre wina. W każdym markecie znajdą Państwo duży wybór win. Polecam winiarnie Radovanović, Aleksandrović. W secjalistycznych sklepach winnych, których jest wiele w Belgradzie, wyszkoleni sprzedawcy chętnie pomogą dokonać dobrego wyboru.
5. Po południu relaks na Adzie, czyli Adzie Ciganliji, wyspie rzecznej na Sawie. A tam już co kto woli. Dla aktywnych są wypożyczalnie rowerów, boiska do różnych sportów, plaża z dobrze zbudowanymi ratownikami.
Ale Serbowie nie lubią się męczyć i uprawianie sportów zostawiają na wieczorne godziny, kiedy, raz czy dwa w tygodniu mają czas zarezerwowany na sport ze swoją grupą przyjaciół. Tak więc na Adzie tłumnie odwiedzają kafejki wszelakiej maści i relaksują się na leżakach sącząc oczywiście kawę i zimne napoje.
6. Najpiękniejszy zachód słońca jest widoczny z murów twierdzy. Dlatego wielu młodych i nie tylko, mieszkańców stolicy nieśpieszny spacer po twierdzy kończy właśnie na murach, często z piwkiem w ręku. Nie ma zakazu picia w miejscach publicznych, ale nie jest to zbyt popularne.
7. A późnym wieczorem wizyta w którymś ze splavów, czyli klubów na barkach, których jest mnóstwo na Dunaju i Sawie. Tam zabawa trwa do wczesnych godzin rannych, ale dzięki położeniu klubów w oddaleniu od budynków mieszkalnych nikomu to nie przeszkadza. Klubów jest tyle, że naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie, i pod względem muzyki i wystroju i klienteli, jaka je odwiedza.
8. Punkt Ósmy – chyba najważniejszy.
Żeby poczuć się jak prawdziwy mieszkaniec Belgradu nie wolno się śpieszyć. Wszystko trzeba celebrować. Od porannej kawy, oczywiście nie pitej za wcześnie, przez kolejne kawy w kafejkach, gdzie należy wybierać miejsca z widokiem na ulicę i delektować się kawą prowadząc obserwację przechodzących ludzi.
Spacer też nie może być szybki lecz trzeba zwracać uwagę na mijanych ludzi, bo można spotkać kogoś znajomego i bezwzględnie trzeba z nim zamienić kilka słów.
W dobrym tonie jest też pożartowanie ze sprzedawczynią w sklepie, ratownikiem na plaży czy barmanem w klubie. Interakcje międzyludzkie są bardzo ważne.
A co do humoru jaki jest charakterystyczny dla Belgradczyków, to aby go stosować trzeba tu spędzić więcej czasu ale do zrozumienia tego rodzaju żartów wystarczy spędzony tu jeden dzień.
Życzę udanego pobytu i zmykam na kawę z mężem 🙂